Maciej Skorża – sequel w Urawie a początek sezonu


Szanowany na japońskim rynku klubowym Maciej Skorża niemrawo rozpoczął nowy sezon w barwach Urawy Red Diamonds

10 marca 2025 Maciej Skorża – sequel w Urawie a początek sezonu
real-sports.jp

– Ja chcę jeszcze raz! – tą znaną wypowiedzią Osła ze Shreka można określić entuzjazm w polskim środowisku piłkarskim, gdy okazało się, że Maciej Skorża ponownie jest łączony z japońską Urawą Red Diamonds. Podczas pierwszego pobytu w klubie Polak wygrał azjatycką Ligę Mistrzów. Ponadto, z nim za sterami drużyna zajęła najwyższe miejsce w lidze od kilku lat. Nieczęsto nasi szkoleniowy mają takie dokonania w zagranicznych rozgrywkach, więc nic dziwnego, że w Polsce liczono na kolejną piękną przygodę wartą śledzenia.


Udostępnij na Udostępnij na

Jak trwoga to do Boga

Maciej Skorża kończąc swój pierwszy pobyt w Urawie powiedział, że chciałby jeszcze wrócić do pracy w tym klubie. Polak odszedł na własnych warunkach. Wypełnił kontrakt, po czym zrobił przerwę poświęconą na spędzaniu czasu z rodziną.

Do Japonii wrócił szybciej niż zapewne sam myślał. Szybciej też niż się komukolwiek wydawało. Rozbrat trwał zaledwie dziewięć miesięcy. Powód był najbardziej błahy z możliwych – następca Polaka zwyczajnie nie spełniał oczekiwań. Norweg Per-Mathias Hogmo poprowadził Urawę Reds w 28 meczach, spośród których wygrał zaledwie 10. Jak na klub, który względnie niedawno wygrał azjatycką Ligę Mistrzów, jest to po prostu rozczarowujący wynik.

Zarząd szukał opcji na poprawienie sytuacji i sięgnął po sprawdzone źródło. Zgłosił się do Polaka, a ten finalnie zgodził się wrócić. Zespół prowadził od 30. (z 38) kolejki sezonu 2023/2024. Sezonu spisanego na straty, gdyż Urawa znajdowała się w dolnej części tabeli. Teoretycznie był to ukłon w stronę Polaka – dostał kilka meczów o stawkę, w których mógł budować drużynę na kolejne rozgrywki.

Zadanie jednak nie zapowiadało się łatwo, gdyż Maciej Skorża w klubie nie zastał architektów swoich poprzednich sukcesów. Urawa prowadzona przez Polaka słynęła z bardzo szczelnej defensywy, a po zaledwie 10 miesiącach nie było już trzech z czterech filarów obrony. Prawy obrońca Hiroki Sakai przeniósł się do Auckland FC, stoper Alexander Scholz gra w lidze katarskiej, a lewy obrońca Takahiro Akimoto gra w belgijskiej ekstraklasie. A nie wyjechał do niej sam, partnerem w podróży był środkowy pomocnik Atsuki Ito, który został piłkarzem Gent.

Różowe okulary

Patrząc na sprawę obiektywnie – zarząd Urawy zorientował się, że forma drużyny magicznie nie wróci bez odpowiednich zasobów. Trzeba przyznać, że Maciej Skorża w niedawnym okienku zimowym dostał kilku nowych piłkarzy. Jak się można spodziewać – wzmocnili oni przede wszystkim tę podziurawioną formację defensywną. Z ligi brazylijskiej sprowadzono środkowego obrońcę – Danilo Bozę – który z miejsca wskoczył do podstawowego składu.

Z wicemistrza kraju – Sanfrecce Hiroszima – ściągnięto defensywnego pomocnika Taishiego Matsumoto. Natomiast z Kashiwy Reysol podebrano jej najprawdopodobniej największą gwiazdę, czyli Brazylijczyka Matheusa Savio. Poza tym z wypożyczenia do Dinama Zagrzeb wrócił lewy obrońca – Takuya Ogiwara.

Sumarycznie można powiedzieć, że w zimowym okienku skład się wzmocnił, nawet mimo odejścia takich piłkarzy jak Bryan Linssen czy Ayumu Ohata. Maciej Skorża dostał zatem pewien zasób ludzki, jednak dopiero relatywnie niedawno.

Polak zaczął szkolić drużynę w kierunku tego, co działało poprzednim razem – ustawienia 1-4-2-3-1 pozwalającego na szczelne zabezpieczenie przestrzeni przed własną bramką. Norweg Per-Mathias Hogmo preferował formację 4-1-4-1 z wysoko ustawionymi skrzydłowymi. Ona realnie obfitowała w większą liczbę sytuacji bramkowych oraz samych goli. Jednak była to broń obusieczna – Urawa zdobyła ich więcej niż za czasów Polaka, ale jednocześnie nieporównywalnie więcej ich traciła.

Maciej Skorża a lokalne głosy

Można się było spodziewać, że były szkoleniowiec Lecha Poznań będzie chciał przywrócić swoje dawne porządki. Ponownie Urawa miała być przygotowana na piąty wariant taktyczny ostatniej drużyny w tabeli zamiast grać widowiskowo i z polotem. Dla przeciętnego kibica takie mecze są zwyczajowo mniej atrakcyjne. Jak zatem japońskie środowisko piłkarskie podchodziło do powrotu Polaka na stanowisko? Na to pytanie odpowiedział Patryk Antkiewicz.

– Oczekiwania były bardzo wysokie, ale brak widocznego progresu zaczął wywoływać spore zniecierpliwienie wśród kibiców. W zeszłym sezonie pod wodzą polskiego trenera Urawa zdobyła zaledwie siedem goli w 11 meczach, i zaledwie raz (!) zespół strzelił przynajmniej dwa gole w meczu (dość sensacyjne 3:0 z Sanfrecce Hiroshima), co przy 40 bramkach w 26 meczach za kadencji Pera-Mathiasa Hogmo wypada blado. W tym sezonie po wzmocnieniach skrzydeł miało być znacznie lepiej – pierwszy mecz sezonu z broniącym tytułu Vissel Kobe, choć tylko zremisowany (przy sporym udziale sędziów, którzy nie uznali Urawie prawidłowej bramki) był naprawdę obiecujący, ale po trzech bardzo słabych występach w kolejnych spotkaniach głosy kibiców nawołujące do zwolnienia Macieja Skorży stały się dość wyraźne. Zdają się oni powoli tracić wiarę, że coś się zmieni na lepsze.

Główne zarzuty, z jakimi się spotkałem, są następujące:

  • brak jasnej wizji gry w ofensywie – kibice wciąż nie wiedzą, w jaki sposób Urawa chce budować akcje. Savio i Kaneko nie zanotowali dotychczas żadnych liczb, a wszystkie trzy gole dla Urawy w tym sezonie zdobył, skądinąd również mocno krytykowany za nieskuteczność, Thiago Santana,
  • brak wyraźnego progresu – zespół od pół roku stoi w miejscu,
  • brak odpowiednich reakcji na wydarzenia na boisku i zmian w składzie oraz ustawieniu po nieudanych meczach – w dotychczasowych pięciu spotkaniach rotacje następowały głównie na pozycji defensywnego pomocnika. I to w dużej mierze przez kontuzję najlepszego w tej roli Ryomy Watanabe, a ustawienie to niezmiennie 1-4-2-3-1,
  • nieumiejętność walki z drużynami grającymi trójką stoperów – w takim ustawieniu występują Shonan Bellmare i Kashiwa, które pokonały w tym sezonie Reds, a problemy w tym aspekcie miały być już widoczne podczas przedsezonowych sparingów. Polskiemu trenerowi zarzucano tutaj brak wyciągania wniosków, choć ostatni mecz z Fagiano Okayama również grającym trójką stoperów jest pewnym promyczkiem nadziei,
  • brak charakteru na boisku – Maciej Skorża podkreśla na każdym kroku istotę pressingu, ale zawodnicy wydają się nie realizować jego założeń i nie wykazują wystarczającego zaangażowania w odbiór piłki.

W pierwszym sezonie polskiego trenera w JLeague kibice akceptowali dość zachowawczy styl gry i słaba grę ofensywną, wierząc, że to pewien etap budowy drużyny i że po uporządkowaniu tyłów przyjdzie czas na poprawę poczynań w ataku. Podobne nadzieje były w ubiegłym sezonie, ale wymiernych efektów do tej pory nie widać.

Kibice wyraźnie wydają się obecnym stylem zmęczeni – słyszałem głosy mówiące, że trzeba było dać więcej czasu Hogmo. Jednak fani są świadomi wad norweskiego szkoleniowca i obecnie najczęściej przewija się opinia, że błędem było zwolnienie Ricardo Rodrigueza w 2022 roku. Na pewno wpływ na tę ocenę ma fakt, że Hiszpan w udanym stylu wrócił do JLeague. Jego Kashiwa jest jedną z rewelacji początku rozgrywek i stłamsiła Urawę na jej własnym boisku – mówi nam Patryk Antkiewicz prowadzący profil JapońskaPiłka.

Bolesna prawda a realna siła kadrowa

– Z większością zarzutów niestety trudno polemizować. Problemy z grą w ofensywie towarzyszą Urawie od samego początku pobytu Macieja Skorży w Urawie, co jest mocno zastanawiające mając w pamięci, jak ładną piłkę grały pod jego wodzą Wisła Kraków czy Lech Poznań. Na obronę Polaka mogę powiedzieć, że mimo rzeczywiście solidnych na papierze wzmocnień zespół nadal ma kilka dużych problemów kadrowych:

  • bardzo ubogie boki obrony – w kadrze jest jeden nominalny lewy obrońca, a na prawej gra skrzydłowy Takahiro Sekine noszący od tego sezonu opaskę kapitana. Jest on jednym z najbardziej krytykowanych zawodników drużyny. W ubiegłym sezonie z Urawy odszedł ówczesny kapitan i prawdziwy lider na boisku Hiroki Sakai. Od tego czasu wyraźnie brakuje na boisku tak charyzmatycznej postaci. Zabrakło też solidnych wzmocnień na tych pozycjach,
  • brak rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia – wracający po wielu latach z Niemiec Genki Haraguchi jak na razie niewiele wniósł do drużyny. W tym sezonie rolę rozgrywającego najczęściej pełni defensywny pomocnik Taishi Matsumoto i widać tu wyraźny brak kreatywności,
  • brak zmiennika dla Thiago Santany – Brazylijczyk, choć notuje przyzwoite liczby, nie jest czołowym napastnikiem ligi. Ma 32 lata na karku – mimo to nie ma żadnej sensownej alternatywy. W ostatnim czasie Urawa robiła podchody pod Cenka Tosuna z Fenerbahce, ale Jose Mourinho postawił veto.

Wygrana z Fagiano nieco uspokoiła nastroje, bo gra wyglądała solidnie, ale wciąż dość minimalistycznie w ataku i w końcówce rywale dostali nieco za dużo swobody. Prawdziwy test czeka Urawę za tydzień, bo wybierze się na boisko lidera z Kashimy, która jest niewątpliwie jednym z tegorocznych faworytów do tytułu. Jeśli zespół wypadnie równie blado jak w starciach z Kashiwą i Shonan, sytuacja może się zrobić gorąca – kontynuuje Patryk Antkiewicz.

Praktyka ostatnich gier

Boiskowe odwzorowanie miało miejsce w skali niemal jeden do jednego. Urawa zaczęła tracić mniej bramek, jednak nie jest ona bliska poziomu sztuki gry defensywnej, który miała wypracowany w zeszłym roku. Co prawda, w pięciu meczach pięć razy wyciągała piłkę z siatki, aczkolwiek dopuszczała swoich rywali do relatywnie dużej liczby okazji.

Jednakowoż pierwszy mecz nowego sezonu zupełnie tego nie zapowiadał. W wyjazdowym pojedynku z Vissel Kobe – mistrzem kraju – Urawa zremisowała 0:0, ale to ona była stroną kreatywniejszą i jednocześnie bardziej skuteczną w neutralizacji poczynań rywala. Co więcej – mogła, a wręcz powinna ten mecz wygrać!

W końcówce spotkania Urawa zdobyła bramkę, która później została anulowana po analizie VAR. Według sędziów jeden z zawodników gości dotknął piłkę ręką, gdy ta zmierzała do siatki rywala i znajdowała się już na linii bramkowej.

W następnych kolejkach niestety było już gorzej. Drużyna Macieja Skorży miała spore problemy z kreowaniem sytuacji bramkowych. Co gorsza – niezadowalająco spisywała się też defensywa. W meczu z Kyoto Sangą Urawa miała spory problem ze stałymi fragmentami gry. Spotkanie z Shonan ukazało, że gdy na lewej obronie nie gra Takuya Ogiwara, to ta strona boiska jest autostradą dla rywali. A pojedynek z Kashiwą uwidocznił, że nawet z byłym zawodnikiem Dinama w składzie da się boki defensywy Urawy Reds rozjechać.

Piąta kolejka okazała się być promyczkiem nadziei na lepsze jutro, jednak zdrobniała forma słowa „promyk” nie jest tu bezpodstawna. Urawa Reds pokonała 1:0 Fagiano Okayama. Drużyna Macieja Skorży była boiskowo lepsza i przez większość meczu neutralizowała atuty ofensywne rywala. Sama często znajdowała się pod jego bramką, jednak bardzo widoczny był problem z poprowadzeniem akcji w końcowej jej fazie. W drugiej połowie finalnie udało się pokonać bramkarza rywali i od tego momentu niemal do samego końca mecz został zabity. Ostatnie minuty to desperackie ataki Fagiano, które miało szansę, by wyrównać.

Weryfikacja planów przedsezonowych

Maciej Skorża ze swoją drużyną znajduje się aktualnie na 14. miejscu w tabeli składającej się z 20 drużyn. Jak już wspominaliśmy – w składzie jest sporo przetasowań w porównaniu do tego, jak on wyglądał, gdy Polak opuszczał Urawę w zeszłym roku. Na co zatem realnie liczy zarząd klubu oraz kibice? Jakie cele zostały postawione przed szkoleniowcem?

Podczas przedsezonowej prezentacji drużyny dyrektor sportowy Satoshi Horinouchi jasno deklarował, że głównym celem na ten sezon jest zdobycie mistrzostwa kraju. Oczywiście podkreślał, że udział w czerwcowych Klubowych Mistrzostwach Świata w USA będzie bardzo cennym doświadczeniem, ale priorytety są jasne.

W podobnym tonie wypowiadał się Maciej Skorża, podkreślając, że jego marzeniem jest sięgnięcie po tytuł. Miały to umożliwić wreszcie solidne transfery w formacji ofensywnej – hitem okienka było pozyskanie przez Urawę Matheusa Savio z Kashiwa Reysol (w zeszłym roku wybrany do jedenastki sezonu) oraz mającego za sobą dwa lata gry w Europie Takuro Kaneko. Ten optymizm udzielił się również kibicom, choć mimo wszystko patrząc na komentarze w mediach społecznościowych czy na forach – sporo osób nieco tonowało nastroje, mając na uwadze fatalny poprzedni sezon. Ich zdaniem zespół powinien walczyć o miejsce na podium, a w najgorszym razie w Top 5 – kończy Patryk Antkiewicz.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze